czwartek, 12 czerwca 2014

Trochę szarości - Pachacutec

Wróciłam do szarej stolicy, gdzie mży i zaczyna się zima. Garúa - mgła, która osnuwa miasto sprawia, że mimo standardowej jak na wybrzeże temperatury powietrza, czyli około 20 stopni, człowiek czuje się jakby było o połowę mniej. Przynajmniej ten człowiek, który pisze te słowa ma takie wrażenie. Na ulicach bowiem, dzieci dalej biegają w krótkich rękawkach...

Kiedy jestem w Limie, w niedziele zwykle wstaję wcześnie, tak po piątej, gdyż jeździmy do Pachacutec. Ciudad de Pachacutec jest częścią dystryktu Ventanilla, na północ od Callao i jest jednym z wielu istniejących w Peru pueblos jovenes. Pueblo joven to w dosłownym tłumaczeniu młode miasto, w rzeczywistości jednak, to określenie dzielnic biedy czyli slamsów. Zdawać się może, że nazwa ta jest dość optymistyczna - na razie są młodym miastem i żyją bez bieżącej wody, a czasem i prądu, ale sytuacja się poprawi i po wyborach zamiast piachu będą trawniki i ulice. I tak się zdarza na przestrzeni lat, choćby sama Ventanilla jest tego przykładem. Mówi się, że Lima liczy 10 milionów mieszkańców, z tego 30% żyje w pueblos jovenes.

Ludności, która mieszka w pueblos jovenes to większość dzieci imigrantów przybyłych w poprzednim pokoleniu z innych części kraju (migracje wewnętrzne costa-sierra-selva). Ziemia, na której budowane są domy jest często publiczna - największe osiedla w Limie zostały utworzone przez władze. Chociaż oczywiście też często w kontekście dzielnic biedy mówi się o problemie invasiones czyli samowolnego zajmowania i okupacji terenu prywatnego w celach mieszkaniowych bez zgody właścicieli ziemi. 



Pachacutec

Woda dostarczana do domów w cysternach

Panowie bardzo chcieli być na zdjęciu więc wrzucam ich też na bloga, a co!

Jedziemy najpierw micro, potem mototaxi. Na miejscu czeka na nas piątka dzieci. To sukces bo dopiero zaczynamy tam naszą pracę. Początkiem maja, kiedy przyjechałyśmy po raz pierwszy, nie było jeszcze nikogo, a żeby otworzyć drzwi sali/kaplicy trzeba było usunąć mnóstwo ptasich odchodów. Bawimy się, śpiewamy i tańczymy. Za pierwszym razem improwizowałam z piosenką Arki Noego, kiedy mnie poprosili żebym zaśpiewała coś po polsku, ale teraz to już stała część spotkań. Jest też krótka katecheza dla dzieciaków, które chcą iść do chrztu lub pierwszej komunii.



Las brujas - czarownice

Próbuję opublikować ten post już od kilku dniu, ale niestety internet jest również nieco zamglony...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz